Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Czarny jak ja” - John H. Griffin [RECENZJA]

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Grzegorz Olkowski
Literatura piękna ma arcydzieła, które powinny być znane wszystkim wykształconym ludziom. Mniej ludzi, niestety, zna najważniejsze dokonania w zakresie literatury faktu. Nadarza się okazja, by te zaległości nadrobić. Po kilkunastu latach ukazało się w Polsce drugie wydanie jednej z najważniejszych książek reporterskich w historii - „Czarny jak ja” pióra amerykańskiego autora Johna Howarda Griffina.

Napisałem „autora”, bo Griffina trudno scharakteryzować. Jego życie byłoby świetnym tematem książki. Medyczną edukację odbierał we Francji przed wybuchem II wojny światowej. Podczas pierwszych miesięcy działań wojennych został pełniącym obowiązki dyrektora szpitala dla psychicznie chorych. Związał się z ruchem oporu i pomagał w wywozie z Francji żydowskich dzieci jako fikcyjnych pacjentów szpitala. Gdy jego nazwisko znalazło się na liście „wrogów Rzeszy”, sam musiał uciekać. W USA zaciągnął się do wojska i został wysłany do jednostki walczącej na Pacyfiku. Wybuch bomby sprawił, że Griffin doznał uszkodzenia wzroku. W 1946 r. był już całkiem niewidomy. Przeniósł się do Teksasu i z powodzeniem zajął się… hodowlą bydła. Zaczął też pisać powieści.

Niespodziewanie wzrok odzyskał po 10 latach. Dwa lata później wpadł na niezwykły pomysł, który stał się zaczynem „Czarnego jak ja”. Griffin postanowił sprawdzić, jak naprawdę żyje się czarnoskórym obywatelom USA w południowych stanach. By się o tym przekonać… sam stał się czarnoskórym mężczyzną. Jak to uczynił? Przy pomocy znajomego lekarza i zapisanych przez niego lekarstw zmienił pigmentację skóry. Dzieła dopełniła wcierana w skórę farba. Gdy pierwszy raz spojrzał na swe nowe odbicie w lustrze, zadrżał. Z lustra patrzył na niego obcy i niebudzący sympatii Murzyn w średnim wieku. Kości jednak zostały rzucone. Antypatyczny Murzyn pewnego wieczora wyszedł na spacer z mieszkania znajomego w Nowym Orleanie. Działo się to 7 listopada 1959 r. Griffin pozostawał Murzynem (wtedy jeszcze nie mówiło się „Afroamerykanin”) do 14 grudnia. W tym czasie trochę pracował jako pucybut, trochę podróżował po Południu, cały czas rejestrując, jak reagują na jego obecność zarówno biali, jaki i czarni rodacy.

Reakcje były arcyciekawe. Dla białych na przykład Griffin stał się „przezroczysty”. Nikt go otwarcie nie szykanował, ale też nie mógł liczyć na żadne względy, do których przywykł jako biały obywatel. Przede wszystkim przekonał się, jak trudno Murzynowi utrzymać się na Południu. Rasizm oznaczał tam przede wszystkim odmowę przyjęcia do jako tako płatnej pracy. W ten sposób biali chcieli się pozbyć sąsiedztwa Murzynów. Napisana potem książka wywołała skrajne reakcje. Po pogróżkach rasistów Griffin wyjechał z ojczyzny i osiadł w Meksyku. Do końca życia piórem i żywym słowem walczył z rasizmem.
John Howard Griffin, Czarny jak ja, Grupa Wydawnicza Foksal, Warszawa 2016.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska